W dokumentacji medycznej
jednej z pacjentek szpitala Emekuku, która niedawno przebyła operację cesarskiego
cięcia, natrafiłam na zaskakujące zalecenie lekarskie "no shouting, no
fighting, no quarrelling" - "nie krzyczeć, nie bić się i nie
awanturować". Wywołało to moje głębokie
przemyślenia. Czy wspomniane zachowanie jest tu na tyle normalne, że należy
zalecać po operacji krótką przerwę, żeby szwy nie puściły?
W pewnym sensie rozumiem problem, bo ciągle zdarzają się sytuacje, które poruszyłyby umarłego w trumnie. Ktoś przekonywał mnie ostatnio, że jeśli tylko nie są to sprawy wielkiej wagi, należy je całkowicie zignorować w trosce o własne zdrowie
psychiczne i interweniować jedynie w ciężkich przypadkach.
W pewnym sensie rozumiem problem, bo ciągle zdarzają się sytuacje, które poruszyłyby umarłego w trumnie. Ktoś przekonywał mnie ostatnio, że jeśli tylko nie są to sprawy wielkiej wagi, należy je całkowicie zignorować w trosce o własne zdrowie
psychiczne i interweniować jedynie w ciężkich przypadkach.
Pozdrawiam
Ania
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz