Kochani,
List mam w głowie od dłuzszego czasu, ale napisać go, o to już zupełnie inna sprawa...
Teraz co prędzej do rzeczy, bo Wielkanoc tuż, tuż. Już
mamy za sobą wielkoczwartkową liturgię (co za upał - dlaczego wszystkie wielkie święta muszą odbywać się w gorącej porze suchej? Marzę o zimnym kościele :), czuwanie ze śpiewami w ibgo, drogę krzyżową na żywo - włącznie z ukrzyżowaniem Jezusa i dwóch łotrów na dziedzińcu przed domem i liturgię Wielkiego Piątku. Przed nami wielka cisza soboty. Tak jak w czasie ostatniego Bożego Narodzenia, tak i dziś doświadczam, że nareszcie mogę jakoś bardziej skupić się na istocie rzeczy. Elementy zewnętrzne przestały mnie już tak rozpraszać, jak na początku. I czasem denerwować.List mam w głowie od dłuzszego czasu, ale napisać go, o to już zupełnie inna sprawa...
Życzę, żeby w naszym życiu dokonywało się ciągle zmartwychwstanie. Na kolejnych etapach coś umiera i rodzi się coś nowego. I tak, krok po kroczku rozwijamy się, by na ostatek wejść w to nieznane, największe Zmartwychwstanie... Niech Jezus napełni nas w te Święta wiarą - że zostaliśmy zbawieni, nadzieją - że pójdziemy Jego śladami i miłością - która zdolna jest ofiarować coś z siebie dla innych.
Pozdrawiam jeszcze raz bardzo świątecznie
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz