poniedziałek, 4 lutego 2013

20. lutego 2010



Kochani !
Jak zwykle upał ale teraz ekstremalny. Tubylcy narzekają i nie mogą spać, bo za gorąco (ja śpię, bo mam przewiew w pokoju) i komary atakują (nie mnie). Siostry śpią pod drzewem do 3 w nocy, a potem ewakuują się z powrotem do domu.

No i mamy Wielki Post. W Środę Popielcową do popiołu dodają tutaj wodę i robią bardzo czarne błoto, którym znaczy się czoła malując na nich krzyż. Wszyscy paradują potem cały dzień tak oznakowani, niektórzy błędnie przekonani, że otrzymali specjalne błogosławieństwo. Z tego powodu do katolickich kościołów ciągną tłumy ludzi wszelkich religii i wyznań o każdej porze dnia i domagają się od księży popiołu.

Muzułmańskich ludzi Hausa zrobiło się w mieście mniej. Po zamieszkach w Jos na północy, o których pisałam, wielu z Hausa po cichu  wyprowadziło się z Owerri. Między innymi mój zaprzyjaźniony szewc z przydrożnej budki. Szkoda. Boją się odwetu. Bo teraz już ludzie Igbo, choć chrześcijanie, przestali się patyczkować i od czasu do czasu zabijają Hausa. Zdziwieni Housa pytają „Jak to? Przecież wasza religia zabrania zabijania?” Ich religia za to nagradza ich niebem i zasługami na ziemi, więc do tej pory Igbo szli jak baranki na rzeź. Ale już nie idą. Z tym, że w mieście jest spokojnie. Proszę się nie niepokoić.

W Mbutu praca wiejskiego lekarza. Na kontrole przychodzą ciężarne... bez żadnej ciąży. W brzuchu nic, a w karcie 20 tydzień. To tak dla pocieszenia wpisuje nasza ulubiona położna. Przyniesiono też półżywego zakrwawionego chłopaka – sąsiedzi go zbili, bo uparty i nikogo nie słucha, więc wbili mu jakieś patyki w uszy, żeby mu się odetkały. Po udzieleniu pierwszej pomocy odesłaliśmy do szpitala. Każdy, kto gorączkuje, jest słaby lub ma bóle brzucha, to malaria albo tyfus. Nie ma na razie laboratorium, więc nie do sprawdzenia.
Przygotowujemy się do ślubów wieczystych Angeliki. Organizacja jest nieco utrudniona, bo np. nie można zaplanować liczby gości. Na pytanie, ile ryżu gotujemy, odpowiedź brzmi „tyle, ile możemy”, oraz „to nie Hiszpania, żeby planować, ile ludzi przyjdzie”. Każdy może przyjść i każdy będzie jeść. No, ale też ludzie sami się organizują w parafii i rodzina też.

Pamiętam o Was i zawsze sobie wyobrażam śnieg, zimno i skute lodem morze. Aby do wiosny, a ja powiem, aby do maja, żeby upał nieco zelżał.
Pozdrawiam,
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz