poniedziałek, 4 lutego 2013

29. października 2011



Kochani,
Szkoła w naszej wsi Mbutu nagle nie jest w stanie pomieścić dzieci. Zrobiło się ich po 200 w jednej klasie i wyobrażam sobie, że niczym w pozytywistycznych nowelach siedzą na podłodze, oknach i gdzie popadnie z wyjątkiem zapiecka, bo klimat nie ten. I zaczynają, jak wtedy: Aaaa, Beee, Ceee.... Powód? Nowy samorząd stanu obiecał i realizuje bezpłatne szkolnictwo. Zapłaci szkole za każde dziecko, które nieprzerwanie będzie przychodziło przez miesiąc. Zjawił się więc kto żyw – dzieciaki zwykle sprzedające na ulicach, pomiędzy samochodami, wodę w torebkach za 10 naira, ale też bogatsze, których rodzice postanowili zaoszczędzić przenosząc je ze szkół prywatnych do publicznych. Nawet i w Claret Academy się przerzedziło... Oj, będzie się działo.
A na polu powołaniowym wizyta Angeliki w parafii, z której pochodzi nasza postulantka Felicja. Cóż, rejon ten jest na wpół pogański, wiedza religijna cieniutka. Większość ludzi widziała siostrę zakonną po raz pierwszy w życiu. Stąd ciekawe pytania o warunki wstąpienia do naszego zgromadzenia: „uczę się w średniej szkole, ale mam dwoje dzieci, którymi opiekują się rodzice”, „czy ktoś, kto był drugą żoną, ale coś nie wyszło, może wstąpić?”, „Czy można wstąpić z chłopakiem, bo on chce być księdzem?”, „czy osoby wychowujące dzieci się kwalifikują, bo też chcą służyć Panu Bogu?”. No cóż, trzeba będzie nieść kaganek oświaty.
No, a poza tym wszystko po staremu – lato, komary i maniok.
Pozdrawiam ciepło.
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz