poniedziałek, 4 lutego 2013

Owerri, 11. września 2010



Kochani,

Czas tzw. wakacji, który od tzw. zwykłego różnił się jedynie zmianą rodzaju aktywności, dobiega końca. Jest z nami już komplet wspólnoty, wliczając młodzież. Nastąpiła wymiana – aspirantce Rose zasugerowałyśmy pójście na studia (grzecznościowa forma poinformowania, że na razie jeszcze nie dojrzała do kontynuacji formacji zakonnej, ale drzwi są otwarte, więc za kilka lat może próbować znowu), a dołączyła do nas Vivian. Oficjalnie rozpoczęła ona aspirantat 8 września podczas prostej, cichej uroczystości. Podzieliła się z nami swoimi odczuciami na temat powołania i zaskoczyły mnie jej poglądy co do tego, kto spełnia warunki wstąpienia do zakonu. Powinna to być osoba z bogatego domu (są koszty ponoszone podczas formacji, traktuje się to trochę jak wysłanie dziecka na studia), piękna i wysoka, żeby dobrze prezentowała się w habicie. Pomyślałam, że może jest tak dlatego, że siostry i księża są tu traktowani trochę jak „zwierzęta ofiarne”, a Panu Bogu ofiaruje się to, co najlepsze, jak młody jednoroczny cielec bez skazy ze Starego Testamentu. Tylko ofiarowanie Panu Bogu może usprawiedliwić to marnotrawstwo, które skutkuje mniejszą ilością wnuków i prawnuków. Pierwszym obowiązkiem jest prokreacja. Za to wyrzeczenie rodzina spodziewa się błogosławieństwa Bożego. Jesteśmy więc ofiarą przebłagalną.




Startuje szkoła i postulantka Agata już zajęła strategiczną pozycję w sklepiku z podręcznikami. Ponieważ zapowiada się prawdziwy szturm rodziców, przez pierwsze tygodnie będą jej pomagać aspirantki. Siostra Aimee angażuje się w tym roku już w pełni w nauczanie. Została szefem sekcji języka francuskiego.




My z Angeliką nadal walczymy z rzeczywistością naszej wsi w Mbutu. Projekt budowy studni głębinowej postępuje szybko, co daje mieszkańcom mylne wrażenie, że jesteśmy przy kasie. A tajemnica tkwi w zaangażowaniu i uporze. Planujemy dalsze działania...

Pozdrawiam, jak zawsze najserdeczniej i dziękuję za ostatnio otrzymane listy. Odpowiadam powoli, w miarę możliwości, bo krótkie godziny dostępu do prądu (kradzione niestety z rekreacji) spędzam nad rachunkami i rozliczeniem projektu.

Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz