Kochani,
Na
naszej wsi rezydują obecnie uczennice szkoły położnych w ramach praktyk
w tzw. „bush clinic”, bardzo adekwatnej nazwy naszej przychodni z
porodówką. Zaproponowałyśmy wspólne zorganizowanie pogadanki nt.
planowania rodziny. „Siostro, to już było. Babki, jak usłyszały o
ograniczaniu liczby urodzin, podniosły krzyk, że my nie wiemy, o czym
mówimy, bośmy jeszcze za mąż nie wyszły i że ich we wsi jest mało i
trzeba zwiększać populację i to nie człowiek planuje, ale Pan Bóg daje i
On się o każde zatroszczy”. Prawda? Prawda. Sęk w tym, że szpital w
Emekuku zrobił statystykę niedożywionych i umierających z tego powodu
niemowlaków i zgonów przy porodzie, zarówno dzieci jak i matek i kto
jest na pierwszym miejscu? Nasze oświecone mamusie z Mbutu. My
się tam na razie pojawiamy w niewielkim zakresie, ale pole przyszłych
działań ukazujące się naszym oczom wciąż rośnie i rośnie... Można
przecież mieć nadal 10 dzieci zaczynając w wieku lat 19 i robić 2 letnie
przerwy dla regeneracji organizmu oraz właściwie odżywiać i pielęgnować
te, które już są.
Ja
otrzymałam właśnie oficjalną rejestrację jako lekarz w Nigerii i prawo
praktykowania z tytułem specjalisty. W szpitalu uważają mnie za
konsultanta, ale słabo z medycznym angielskim i trochę nie przystaję do
rzeczywistości, bo sugeruję leki i badania, których nie ma. Wczoraj
jedna z pielęgniarek trafiła na oddział, prawdopodobnie z rzutem
reumatoidalnego zapalenia stawów, cała spuchnięta, z krwiomoczem i
hemoglobiną 4. Palce łabędzia. Wiek 45. Szkoda babki, ale co, tylko
sterydy w zasięgu możliwości leczenia. Do lepszego szpitala nie pozwala
się wysłać. Więc będą kłopoty.
No,
to na tyle. Poza tym w porządku i deszczu coraz więcej. Lipiec będzie
najgorszy pod tym względem. Muszę sobie koniecznie nabyć jakieś
plastikowe sandały, bo woda po kostki.
Pozdrawiam i pamiętam
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz