poniedziałek, 4 lutego 2013

Owerri, 5. czerwca 2010

Kochani,
Na naszej wsi rezydują obecnie uczennice szkoły położnych w ramach praktyk w tzw. „bush clinic”, bardzo adekwatnej nazwy naszej przychodni z porodówką. Zaproponowałyśmy wspólne zorganizowanie pogadanki nt. planowania rodziny. „Siostro, to już było. Babki, jak usłyszały o ograniczaniu liczby urodzin, podniosły krzyk, że my nie wiemy, o czym mówimy, bośmy jeszcze za mąż nie wyszły i że ich we wsi jest mało i trzeba zwiększać populację i to nie człowiek planuje, ale Pan Bóg daje i On się o każde zatroszczy”. Prawda? Prawda. Sęk w tym, że szpital w Emekuku zrobił statystykę niedożywionych i umierających z tego powodu niemowlaków i zgonów przy porodzie, zarówno dzieci jak i matek i kto jest na pierwszym miejscu? Nasze oświecone mamusie z Mbutu. My się tam na razie pojawiamy w niewielkim zakresie, ale pole przyszłych działań ukazujące się naszym oczom wciąż rośnie i rośnie... Można przecież mieć nadal 10 dzieci zaczynając w wieku lat 19 i robić 2 letnie przerwy dla regeneracji organizmu oraz właściwie odżywiać i pielęgnować te, które już są.
 Ja otrzymałam właśnie oficjalną rejestrację jako lekarz w Nigerii i prawo praktykowania z tytułem specjalisty. W szpitalu uważają mnie za konsultanta, ale słabo z medycznym angielskim i trochę nie przystaję do rzeczywistości, bo sugeruję leki i badania, których nie ma. Wczoraj jedna z pielęgniarek trafiła na oddział, prawdopodobnie z rzutem reumatoidalnego zapalenia stawów, cała spuchnięta, z krwiomoczem i hemoglobiną 4. Palce łabędzia. Wiek 45. Szkoda babki, ale co, tylko sterydy w zasięgu możliwości leczenia. Do lepszego szpitala nie pozwala się wysłać. Więc będą kłopoty.

No, to na tyle. Poza tym w porządku i deszczu coraz więcej. Lipiec będzie najgorszy pod tym względem. Muszę sobie koniecznie nabyć jakieś plastikowe sandały, bo woda po kostki.

Pozdrawiam i pamiętam
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz