poniedziałek, 4 lutego 2013

Owerri, 20. czerwca 2010

Kochani,

generator - podczas budowy studni w Mbutu
Na moją wzmiankę o ogólnym podnieceniu Nigeryjczyków spowodowanym mundialem, otrzymałam wiadomość, że oto w Bangladeszu z powodu przerwy w dostawie prądu i niemożnosci obejrzenia meczu, ludzie wyszli na ulicę i dewastowali miasto. Nic takiego nie ma prawa zdarzyć się w Nigerii. Przerwy w dostawie prądu są tu codziennością i właściwie czas, gdy prąd jest, należałoby nazwać przerwą w normalnym stanie bezprądowym. Każdy zaopatruje się w związku z tym w generator. Jeśli brak gotówki, kupujemy mały generatorek popularnie zwany „jestem lepszy od mojego sąsiada”. Chodzi o to, że małym kosztem mam prąd, a mój sąsiad nie.

Zamiast szarańczy - mnich - robak
Nasi bracia klaretyni wrócili z długiej wyprawy na północ Nigerii, gdzie planują założyć nową misję. Dotarli aż pod granicę z Czadem, gdzie pustynny podsaharyjski region zamieszkały jest (jak cała północ) przez muzułmanów. Przywieźli nam suszone daktyle i... smażoną na oleju szarańczę. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Niestety na ten pomysł wpadłam, gdy już wszystkie osobniki zostały z apetytem pożarte przez nasze siostry. Dla wynagrodzenia zamieszczam zdjęcie innego ciekawego robaka, którego sfotografowałam za naszym oknem. Nazywa się mnich, bo porusza się powoli kołysząc, jak mnich podczas modlitwy. Szarańczę je się w całości, wygląda trochę jak duży pasikonik. Z pewnym, nie ukrywam, napięciem zaczęłam od tułowia z tylnymi nogami. Pycha. Potem przód a potem upewniające pytanie „głowę też się je?”. No pewnie. Smakuje dobrze, ale człowiek ma jednak jakieś opory. Moje miny spowodowały we wspólnocie mnóstwo radości. Cóż, jak wiemy, wszystko, co Pan Bóg stworzył, nadaje się do jedzenia. Ostatecznie Jan Chrzciciel żywił się szarańczą i został największym prorokiem... Chciałam tryumfalnie oznajmić wszystkim niedowiarkom, którzy twierdzili, że nie nadaję się na misje, bo tam nie ma białego sera, że sprawy żywieniowe są DRUGORZĘDNE.

Pozdrawiam i jak zawsze pamiętam,
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz