Kochani,
generator - podczas budowy studni w Mbutu |
Na
moją wzmiankę o ogólnym podnieceniu Nigeryjczyków spowodowanym
mundialem, otrzymałam wiadomość, że oto w Bangladeszu z powodu przerwy w
dostawie prądu i niemożnosci obejrzenia meczu, ludzie wyszli na ulicę i
dewastowali miasto. Nic takiego nie ma prawa zdarzyć się w Nigerii.
Przerwy w dostawie prądu są tu codziennością i właściwie czas, gdy prąd
jest, należałoby nazwać przerwą w normalnym stanie bezprądowym. Każdy
zaopatruje się w związku z tym w generator. Jeśli brak gotówki, kupujemy
mały generatorek popularnie zwany „jestem lepszy od mojego sąsiada”.
Chodzi o to, że małym kosztem mam prąd, a mój sąsiad nie.
Zamiast szarańczy - mnich - robak |
Nasi
bracia klaretyni wrócili z długiej wyprawy na północ Nigerii, gdzie
planują założyć nową misję. Dotarli aż pod granicę z Czadem, gdzie
pustynny podsaharyjski region zamieszkały jest (jak cała północ) przez
muzułmanów. Przywieźli nam suszone daktyle i... smażoną na oleju
szarańczę. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Niestety na ten pomysł wpadłam, gdy już wszystkie osobniki zostały z apetytem pożarte przez nasze siostry. Dla
wynagrodzenia zamieszczam zdjęcie innego ciekawego robaka, którego
sfotografowałam za naszym oknem. Nazywa się mnich, bo porusza się powoli
kołysząc, jak mnich podczas modlitwy. Szarańczę je się w
całości, wygląda trochę jak duży pasikonik. Z pewnym, nie ukrywam,
napięciem zaczęłam od tułowia z tylnymi nogami. Pycha. Potem przód a
potem upewniające pytanie „głowę też się je?”. No pewnie. Smakuje
dobrze, ale człowiek ma jednak jakieś opory. Moje miny spowodowały we
wspólnocie mnóstwo radości. Cóż, jak wiemy, wszystko, co Pan Bóg
stworzył, nadaje się do jedzenia. Ostatecznie Jan Chrzciciel żywił się
szarańczą i został największym prorokiem... Chciałam tryumfalnie
oznajmić wszystkim niedowiarkom, którzy twierdzili, że nie nadaję się na
misje, bo tam nie ma białego sera, że sprawy żywieniowe są DRUGORZĘDNE.
Pozdrawiam i jak zawsze pamiętam,
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz