poniedziałek, 4 lutego 2013

22. października 2009

Kochani!
Nastąpił epokowy moment rozwoju komunikacji naszej wspólnoty. Wczoraj zakupiłyśmy Internet bezprzewodowy i właśnie go testuję. Internet trafił pod strzechę mojego pokoju. (Niestety są kłopoty z łącznością, więc na razie po staremu muszę korzystać z kafejki, ale nie tracę nadziei).

Nie będzie barwnych opowieści, bo siedzę jak zakapior w domu. Przygotowujemy spotkanie dla aspirantek na przyszły tydzień. Będzie o miłości. Temat bardzo aktualny zawsze i wszędzie. Wyposażamy naszą kaplicę: zamówiony jest ołtarz i mały stolik, kupiłyśmy małą monstrancję,  puszkę i czerwoną lampkę. Jak dobrze pójdzie, to w piątek zostanie zainstalowany Najświętszy Sakrament. Czas najwyższy.

Strajk na uniwersytecie (strajkowali wykładowcy) zakończył się po 9 miesiącach i Geraldine chyba wreszcie zda swoje egzaminy. Uczy się pilnie przez całe ranki. Aimee uczy w Claret Academy francuskiego. Cieszę się bardzo. Ja może ostatecznie pojadę do Abuji załatwiać moje papiery medyczne.

Sprawy fundacyjne się ślimaczą jak zwykle. Czekamy, aż biskup wróci z synodu afrykańskiego, który, o paradoksie, odbywa się w Rzymie. Wtedy ma nam udostępnić czasowo samochód z diecezji na dojazdy do Mbutu i zacząć budowę klasztoru dla nas. Z wynajęciem gotowego domu jest kłopot. Nie ma pustostanów. Poza tym każdy się boi, że jak się raz wprowadzimy, to zostaniemy tam na zawsze.

Pozdrawiam, z modlitwą, Ania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz