poniedziałek, 4 lutego 2013

Owerri, 22. lipca 2011

Kochani,

Lipiec przeleciał nie wiadomo kiedy, deszczowy jak w Polsce, z tym że tutaj owiewa moje kości przyjemny chłodek, a tam dla wielu oznacza to zepsute wakacje.


Odwiedziłyśmy jedną z „posiadłości” klaretynów, kupioną kilkanaście lat temu z zamiarem urządzenia doświadczalnego pola na cele przyszłej szkoły rolniczej. No i historia kontaktów z miejscową ludnością jest pouczająca. Pierwszy kawałek ziemi kupiono za bezcen, bo w opinii ludzi są to nieużytki. Według specjalistów powinno być zupełnie na odwrót, więc zaczęto „badania”. Okazało się, że cała gleba przerośnięta jest jakimiś włóknistymi korzeniami. Wykopano je i spalono, a następnie posadzono jam. Obrodziło tak dobrze, że ludzie zdębieli i natychmiast ukradli patyki podtrzymujące roślinki oraz część zbiorów upatrując udziału jakichś nadprzyrodzonych mocy i z nadzieją sprowadzenia tychże na swoje pole. Oczywiście dokupowanie kolejnych parceli wiązało się już z zapłaceniem ceny znacznie wyższej, a po wybudowaniu prowizorycznej wiaty cena stała się nie do przyjęcia. Powód: ojcowie zagospodarowują teren, powstanie tu szkoła, więc wszyscy na hurra chcą kupować ziemię wokół.

Po uprawie jamu sadzono jeszcze kilkakrotnie a to kukurydzę, a to drzewa palmowe. Nic się nie ostało z powodu kolejnych pożarów. Raz, bo ktoś polował na króliki i ogień rozprzestrzenił się, gdzie nie trzeba, innymi razy, któż to wie, z jakiego powodu... O historyczna cierpliwości! Kto ciebie posiadł nie zachwieje się w żadnych okolicznościach.

Teraz chwilowo na farmie odbywa się wydobycie i pączkowanie wody pitnej ze studni głębinowej. Wkrótce będzie ona też butelkowana. No i kolejna próba upraw.


No, a ja już weszłam w ustalony tygodniowy rytm pracy. Przychodzi pacjent do lekarza, a tu w jego karcie wpis: król taki a taki, a w drugiej obok jago syn książę. Człowiek od razu czuje się dowartościowany jako nadworny medyk. Oczywiście przed przyjściem do mnie król próbował już leczenia szamana.

Pytam pacjenta, czy wymioty, o których opowiadał ostatnio, ustąpiły. Tak, to był atak duchowy. W takich chwilach moje zainteresowanie sięga zenitu. Ano, miał on sen, w którym wypił zatrute mleko. Jak się obudził, zwymiotował i choroba ustąpiła.

Dziś zakończenie roku szkolnego i promocje. Z napięciem czekamy na przedstawienia przygotowane przez dzieci, w tym scenkę po francusku autorstwa naszej siostry Aimee.


Pozdrawiam i życzę udanych wakacji
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz