Kochani,
Lipiec przeleciał nie wiadomo kiedy, deszczowy jak w Polsce, z tym że
tutaj owiewa moje kości przyjemny chłodek, a tam dla wielu oznacza to
zepsute wakacje.
Odwiedziłyśmy
jedną z „posiadłości” klaretynów, kupioną kilkanaście lat temu z
zamiarem urządzenia doświadczalnego pola na cele przyszłej szkoły
rolniczej. No i historia kontaktów z miejscową ludnością jest
pouczająca. Pierwszy kawałek ziemi kupiono za bezcen, bo w opinii ludzi
są to nieużytki. Według specjalistów powinno być zupełnie na odwrót,
więc zaczęto „badania”. Okazało się, że cała gleba przerośnięta jest
jakimiś włóknistymi korzeniami. Wykopano je i spalono, a następnie
posadzono jam. Obrodziło tak dobrze, że ludzie zdębieli i natychmiast
ukradli patyki podtrzymujące roślinki oraz część zbiorów upatrując
udziału jakichś nadprzyrodzonych mocy i z nadzieją sprowadzenia tychże
na swoje pole. Oczywiście dokupowanie kolejnych parceli wiązało się już z
zapłaceniem ceny znacznie wyższej, a po wybudowaniu prowizorycznej
wiaty cena stała się nie do przyjęcia. Powód: ojcowie zagospodarowują
teren, powstanie tu szkoła, więc wszyscy na hurra chcą kupować ziemię
wokół.
Po uprawie jamu sadzono jeszcze kilkakrotnie a to kukurydzę, a to drzewa
palmowe. Nic się nie ostało z powodu kolejnych pożarów. Raz, bo ktoś
polował na króliki i ogień rozprzestrzenił się, gdzie nie trzeba, innymi
razy, któż to wie, z jakiego powodu... O historyczna cierpliwości! Kto
ciebie posiadł nie zachwieje się w żadnych okolicznościach.
Teraz chwilowo na farmie odbywa się wydobycie i pączkowanie wody pitnej
ze studni głębinowej. Wkrótce będzie ona też butelkowana. No i kolejna
próba upraw.
No, a ja już weszłam w ustalony tygodniowy rytm pracy. Przychodzi
pacjent do lekarza, a tu w jego karcie wpis: król taki a taki, a w
drugiej obok jago syn książę. Człowiek od razu czuje się dowartościowany
jako nadworny medyk. Oczywiście przed przyjściem do mnie król próbował
już leczenia szamana.
Pytam pacjenta, czy wymioty, o których opowiadał ostatnio, ustąpiły.
Tak, to był atak duchowy. W takich chwilach moje zainteresowanie sięga
zenitu. Ano, miał on sen, w którym wypił zatrute mleko. Jak się obudził,
zwymiotował i choroba ustąpiła.
Dziś zakończenie roku szkolnego i promocje. Z napięciem czekamy na
przedstawienia przygotowane przez dzieci, w tym scenkę po francusku
autorstwa naszej siostry Aimee.
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz